Jestem tu tylko gosciem, poniewaz - jak na razie - nic nie upowaznia mnie do zaistnienia na tym forum jako pelnoprawny "ouner".
Byc moze ta stucja sie zmieni, zalezy to w jakiejs mierze od Waszej odpowiedzi na mojego posta.
Jestem motocyklista od paru lat, i choc motocykle sie zmienialy, do tej pory nie mialem wlasnych 4 kolek.
Nie kusi mnie komfort, spartanskie warunki to jest cos co lubie. Jesli samochod, to tylko maly i z charakterem. Jako drugi w rodzinie bo kobita swoj ma. Glownie na miasto, do zalatwiania spraw, dojazdow do roboty jak sie zrobi za zimno na moto. Z dynamika motocykla niewiele samochodow sie rowna, wiec nie oczekuje rakety, tylko "wozidelka". Aby sie wyszalec mam jednoslad


Teraz watpliwosci:

Nie chce pod nim lezec, tylko nim jezdzic. Niezawodnie, bez "fochow": odpalam i jade. Przeglady, klocki, olej, opony, swiece. Mialem juz trzydziestoletnie zwloki Fiata 500 - to nie dla mnie. Permanentny brak czasu, kasa tez nie smierdze. Marzenia sprzedalem innemu marzycielowi. Teraz daje sobie druga szanse. Mysle o kupnie ktoregos z ostatnich modeli starego Mini: 95-97. W dobrym stanie, wole raczej przeplacic niz kupic swietnie wygladajaca mine. Najprawdopodobniej bede bazowal glownie na tym serwisie - warsztaty, ogloszenia.
Kusi mnie rolowany dach, male kolka, tradycyjne wnetrze, niepowtarzalnosc i styl Miniaka. Nie musi to tez byc od razu Cooper.
No to poprosze o Wasze opinie: dac se siana, kupic civica i miec spox, czy sie porywac na Mini??? Dostepnosc i koszty czesci i eksploatacji, spalanie, fachowosc uslug, calowe sruby itd...
Pozdrawiam.
doyar.