Pojechałem sobie na myjnie, chciałem ładnie Miniaczka z soli opłukać i cooo... wsiadam odpalam o tu lipa.
Objawy były takie ze nie chciał zaskoczyć, szedł szedł ale brakowało mu trochę do pełnego odpalenia. Następnie na nie domiar złego wyładowała się bateria w pilocie od alarmu, wiec już wogóle masakra się zrobiła. Odholowałem go do ciepłego garażu gdzie stoi od wczoraj.
To co do tej pory zrobiłem to zaprogramowałem na nowo pilota po wymianie baterii, sprawdziłem bezpieczniki (wszystkie są dobre), wciskałem również guzik bezpieczeństwa znajdujący się pod maska w prawym górnym roku jak się patrzy od przodu auta. Nie przyniosło to jednak większych zmian. No poza tą ze teraz przy przekręceniu kluczyka słychać dźwięk jak z karabinu maszynowego, z tego co wiem to kamienie tra o siebie ale nie przynosi to większego efektu.
Jak mówiłem autko stoi w ciepłym garażu od wczoraj, liczę na to że przeschnie i dziś wieczorem odpali, jeśli jednak nie to pozdejmuje kable i świece, posusze je i poprzecieram, po czym jeszcze sprawdzę czy iskra będzie przechodzić, i może z popychlu ruszy :/
Jednak jeśli nie

Z góry wielkie dzięki za pomoc.
Pozdro,
Maciek.