wczoraj go umyłem po tych śnieżnych eskapadach, drugi raz w życiu chyba widział śniego, bo się upaskudził niemiłosiernie
przy okazji rozmyślałem o naprawach blacharskich...
Dziś wyczepiłem silnik z wózka, zauważyłem ułamaną łapę stabilizatora dolnego od wózka i się zasmuciłem, ale jak odkręciłem pompę wody to się znów ucieszyłem bo okazało się że jest nowa a i olej jeszcze wypuściłem
Dolalem plynu do spryskiwaczy, popsikalem zamki drzwi i pare innych pierdolek wd40, zamowilem ramiona do chromowanych wycieraczek i odmowilem kolesiowi ktory mi za drzwi wlozyl kartke "Kupie Twoje auto"
Poskładałem w końcu gaźnik, może trzeba było spolerować obudowę, ale chyba wolę jak jest wyczyszczony i dobrze poskładany niż jakby tylko ładnie wyglądał.