Diabelskie pudełko walczy z ulewą

Zgodnie z nazwą, wszystko co tylko wpadnie Wam do głowy, niekoniecznie związane z MINI.

Moderator: flapjck1

Wedymin

Diabelskie pudełko walczy z ulewą

Post autor: Wedymin »

Historia ta działa się była wczoraj, czyli w niedzielę, 1 października.

Jako, że znajomy z Grójca od dłuższego czasu biadolił, iż nic nie wypilim razem tak długi czas, i organizuje grilla, i chce obejrzeć Mini, i w ogóle, nadszedł czas, aby wybrać się Wiśniowym Szerszeniem :twisted: w krótką podróż w pełnym składzie rodzinnym.

Załadowalim dzieciaki w fotelikach na tył, siebie na siedzenie pasażera, ciasto, browar i inne szpargały do bagażnika, wózek dla najmłodszego gluta pod nogi chłopaków z tyłu, za przednie siedzenia oraz małżowinkę za kierownicę.

Wspomnieć tu należy i zanotować ku potomności, iż był to dziewiczy rejs mojej połowicy naszym diabelskim pudełeczkiem :) Należą jej się słowa uznania, nie zgasł, nie szarpał, nie zgrzytał - słowem - w najbliższych konkurencjach typu "rejsing" będę się mocno zastanawiał, czy jej nie zatrudnić jako kierownicznki. :mrgreen: Dodatkowym atutem jest waga rzeczonej na poziomie 46 kg, co w porównaniu do moich 90 kg jest wynikiem, powiedziałbym doskonałym (44 kg balastu mniej :D )

Dojechalim bez problemu. Mini zostało poddane oględzinom, macaniu i zaglądaniu od maskę, czyli standardowa procedura dla osób, które w życiu nie widziały Mini :D

Gryl się odbył, nic nie zakłócało procesu spożywania mięsiwa i procentów, jeno z rzadka trza było któreś z dzieci wyciągnąć z błota / pokrzyw / dać pić / zmienić pieluchę / rozdzielić bijących się / skoczyć za płot po frisbi (x 10) :lol:

Około 18.00 czas było wracać. Załadowalim wszystko abarot do maszyny i w drogę. ?ona znowu poczynała sobie bardzo sprawnie i bez zarzutu. Jechalim przez Piaseczno. Azaliż wżdy? Ponieważ do dzisiaj rana wesołe chłopaki ze drogowych naprawców kładły nowy asfalt do rozjeżdżenia na Al. Krakowskiej i w Jankach korek pono był taki, że dajta panie spokój. Na Puławskiej pierwsze krople deszczu zadzwoniły o dach. Potem już poszło szybko. Wycieraczki ledwo wyrabiały, z ulgą dotoczyliśmy się na nasze osiedle.

I tu z lekkim przerażeniem opadły nam koparki... Studzienki nie wyrobiły i cała ulica przypominała wąskie, długie i raczej nieprzyjemne jezioro... Miniak pomaleńku brodził w tym straszliwym przestworze oceanu, chwilowo wynurzając się na wysepki progów zwalniających. Silnik chodził bez zarzutu. Drzwiami się nic nie lało (prawie :D ) ... Dotarliśmy pod same drzwi klatki, konieczne było wjechanie na chodnik, co akurat dla Mini problemu nie stanowiło i nawet specjalnie nie blokowało przejścia, ufff!

Cały ten pean miał na celu pochwalenie zdolności jeździeckich mojej połowicy oraz podziw dla mojej drugiej połowicy, że nie zgasła, nie charkła i nawet nie drgnęła w obliczu ataku sił natury. Tak trzymaj, żono :mrgreen: !
IVO

Re: Diabelskie pudełko walczy z ulewą

Post autor: IVO »

:arrow: MINI AWARDS :mrgreen: za opis wycieczki i pozytywny stosunek do życia :!:
Wedymin

Re: Diabelskie pudełko walczy z ulewą

Post autor: Wedymin »

Dziękować, dziękować... :mrgreen:

Kto wie, może jaka książka z tych przygód powstanie :?:
ODPOWIEDZ