Historia ta działa się była wczoraj, czyli w niedzielę, 1 października.
Jako, że znajomy z Grójca od dłuższego czasu biadolił, iż nic nie wypilim razem tak długi czas, i organizuje grilla, i chce obejrzeć Mini, i w ogóle, nadszedł czas, aby wybrać się Wiśniowym Szerszeniem w krótką podróż w pełnym składzie rodzinnym.
Załadowalim dzieciaki w fotelikach na tył, siebie na siedzenie pasażera, ciasto, browar i inne szpargały do bagażnika, wózek dla najmłodszego gluta pod nogi chłopaków z tyłu, za przednie siedzenia oraz małżowinkę za kierownicę.
Wspomnieć tu należy i zanotować ku potomności, iż był to dziewiczy rejs mojej połowicy naszym diabelskim pudełeczkiem Należą jej się słowa uznania, nie zgasł, nie szarpał, nie zgrzytał - słowem - w najbliższych konkurencjach typu "rejsing" będę się mocno zastanawiał, czy jej nie zatrudnić jako kierownicznki. Dodatkowym atutem jest waga rzeczonej na poziomie 46 kg, co w porównaniu do moich 90 kg jest wynikiem, powiedziałbym doskonałym (44 kg balastu mniej )
Dojechalim bez problemu. Mini zostało poddane oględzinom, macaniu i zaglądaniu od maskę, czyli standardowa procedura dla osób, które w życiu nie widziały Mini
Gryl się odbył, nic nie zakłócało procesu spożywania mięsiwa i procentów, jeno z rzadka trza było któreś z dzieci wyciągnąć z błota / pokrzyw / dać pić / zmienić pieluchę / rozdzielić bijących się / skoczyć za płot po frisbi (x 10)
Około 18.00 czas było wracać. Załadowalim wszystko abarot do maszyny i w drogę. ?ona znowu poczynała sobie bardzo sprawnie i bez zarzutu. Jechalim przez Piaseczno. Azaliż wżdy? Ponieważ do dzisiaj rana wesołe chłopaki ze drogowych naprawców kładły nowy asfalt do rozjeżdżenia na Al. Krakowskiej i w Jankach korek pono był taki, że dajta panie spokój. Na Puławskiej pierwsze krople deszczu zadzwoniły o dach. Potem już poszło szybko. Wycieraczki ledwo wyrabiały, z ulgą dotoczyliśmy się na nasze osiedle.
I tu z lekkim przerażeniem opadły nam koparki... Studzienki nie wyrobiły i cała ulica przypominała wąskie, długie i raczej nieprzyjemne jezioro... Miniak pomaleńku brodził w tym straszliwym przestworze oceanu, chwilowo wynurzając się na wysepki progów zwalniających. Silnik chodził bez zarzutu. Drzwiami się nic nie lało (prawie ) ... Dotarliśmy pod same drzwi klatki, konieczne było wjechanie na chodnik, co akurat dla Mini problemu nie stanowiło i nawet specjalnie nie blokowało przejścia, ufff!
Cały ten pean miał na celu pochwalenie zdolności jeździeckich mojej połowicy oraz podziw dla mojej drugiej połowicy, że nie zgasła, nie charkła i nawet nie drgnęła w obliczu ataku sił natury. Tak trzymaj, żono !
Diabelskie pudełko walczy z ulewą
Moderator: flapjck1
Re: Diabelskie pudełko walczy z ulewą
MINI AWARDS za opis wycieczki i pozytywny stosunek do życia
Re: Diabelskie pudełko walczy z ulewą
Dziękować, dziękować...
Kto wie, może jaka książka z tych przygód powstanie
Kto wie, może jaka książka z tych przygód powstanie