chwilę mnie nie było i już kasztany w temacie
wracając do głównego nurtu, wczoraj został odebrany z rąk niemieckich właścicieli ( już nasz ) miniak z automatem
Starsi państwo (rocznik '46 i '51

) zakochani w miniakach, czekali (jak się później okazało) na nas ( a właściwie na nasze pieniążki kochane

) i już gonili do salonu po nowego kabriomini. Ogólnie - nie żałuję decyzji, że nigdy już więcej nie kupuję auta w Polsce od handlarzy w szczególności.
Przy oględzinach okazało się, że "oczywiście" servo wydaje dżwięki i tłumik tak trochę rozwarstwiony przez rdzę. Reszta tak bardziej kosmetyczna: trzeba zlokalizować świerszcze zalęgnięte w plastikach gdzieś koło kierownicy i pasów bezpieczeństwa z tyłu i przesmarować zawiasy i szyber. Tak to jest jak się robi 4tys. rocznie i nie potrafi się podnieść maski

Ach ci Niemcy
Pojeździłem troszkę dzisiaj, bo wracała nim żona i ... rzeczywiście specyficzne to mini jest

Zaraz po Jeep'ach to następne auta z duszą
Choć jestem od chyba 15 już lat zwolennikiem automatów to muszę przyznać, że w miniakach....

Nie, nie - nie żebym był zawiedziony. Raz jeszcze kupił bym go, ale rzeczywiście chyba stworzone jest to auto do manuala.
W porównaniu z innymi automatami wyczuwam lekkie opóźnienie na starcie. Taki bezwład dziwny dla mnie. Wchodzi na obroty, a auto prawie stoi i następuje takie niby szarpnięcie. Myślę, że też to kwestia przyzwyczajenia - troszkę mniej i płynniej naciskać na pedał gazu trzeba. Za to później już same plusy - pracuje świetnie i bardzo płynnie. Super.
Tak więc - ONLY JEEP , ale mini też fajne
