Mini Morris 1986 wwa
: 12 paź 2013, 15:34
Witam wszystkich na Forum. Jestem Piotr, posiadam Mini Morrisa z 1986 roku. Pewnie nieraz ktoś spotkał w Warszawie lub Piasecznie i okolicach moją strzałę.
Ale jak się zaczęła przygoda z tym samochodzikiem ? Mam kilka innych aut : Wartburgi 353, Trabanty 601, Forda 17m P5. W 2011 roku w maju zdałem prawo jazdy. Jako pierwsze auto na co dzień miałem Alfę V6, jeździłem nią od maja do października, kiedy to stwierdziłem, że nie ma sensu, bo właściwie całe życie spędzałem ją tankować. W pazdz zacząłem szukać czegoś taniego z LPG. Myślałem potem aby kupić Garbusa starego. Pewnie tym zdaniem nie zaskarbię sobie sympatii, ale o Mini nigdy nie myślałem bo po prostu tego samochodu nie lubiłem. Ale przypomniało mi się, że we wrześniu tamtego roku mój kolega kupił Miniaka i zakochałem się w tym samochodzie. Podczas poszukiwań auta przypomniało mi się to i wstukałem Mini Morris na portalu aukcyjnym. I znalazł się on : niebieski, z 4-ma halogenami, z dziurami w podłodze, bez galanterii za bodajże 3500 zł. I to niedaleko ! Warszawa Wawer ! Umówiłem się z człowiekiem i pamiętam jak dziś jechałem w piątek przed długim weekendem w listopadzie po szkole w największych korkach, ale to nie było ważne. Zajechałem, było już ciemno, przede mną ukazał się ON. Pierwsze co rzucało się w oczy to piękny niebieski lakier. Co prawda przykrywał trochę purchli, ale zrobił na mnie wrażenie. We wnętrzu obrzydliwa niebieska kierownica, fotele kubełkowe, które w zasadzie zajmowały cale auto, brak atrapy, 4 halogeny. Samochód normalnie odpalał. Właściciel miał kanał, wiec obejrzałem sobie dokładnie. Kilka dni potem przyjechałem z rodzicami, od razu sie w nim zakochali, bo marzyli o takim.
Następnie długo myślałem, w końcu się zdecydowałem, auto przywiózł poprzedni właściciel, i zawieźliśmy do blacharza. Zaczęło się poszukiwanie części itp. Blacharz sam dorobił łaty w podłodze, progi. Polecił mi swojego kolegę mechanika, który miał ogarnąć silnik, hamulce, elektrykę, obaj się cudnie spisali…. Dlaczego cudnie ? Auto odebrałem w maju 2012 roku w niedzielę. Ledwo jechał, hamował, z elektryki nic w zasadzie nie działało. Co chwila nim rzucało. Dla mnie nie miało to wtedy znaczenia, w końcu pierwszy raz prowadziłem Mini. Dojechałem do domu (jakieś 10 km). Następnego dnia pojechałem nim do szkoły. Gdy z niej wyjeżdżałem z kolegą, coś nagle zaczęło strzelać, prychać i zgasł. Pchaliśmy go sami z Ursynowa do Piaseczna puławską, musiał to być niezły widok i ubaw. Nawet moja dziewczyna nas widziała i potem mówiła, że w autobusie wszyscy się przyglądali. Zadzwoniła po swojego tatę, holował mnie 2 km. Jako, że jest mechanikiem od razu się zabraliśmy do roboty. Przyczyną był oczywiście aparat zapłonowy. Przewody paliwowe, które w zimę mi wymieniały tamte pijaki popękały i paliwo kapało na rozgrzane elementy silnika, w klemie dobrali mi taką śrubę która dotykała podłogi bagażnika, masa źle podpięta, założyli mi linkę od ssania z linki od otwierania maski z Poloneza Caro…! Naknocili mi jeszcze np. jak robił progi to jeden był dłuższy od drugiego, i geometria też była cudna, mógłbym wymieniać jeszcze więcej, ale nie pamiętam, i w sumie nie chcę pamiętać
U Taty Klaudii spędził miesiąc, wymieniliśmy m.in. chłodnicę, wszelkie linki, przewody, uszczelkę pod głowicą, przyciski we wnętrzu, lampy, czujnik oleju, i wiele innych. Zrobiliśmy pas przedni (dziury po halogenach) i tylny. Potem do jesieni 2012 jeździłem, wychodziły różne awarie elementów i części, których nie wymieniliśmy lub nie naprawiliśmy.
W 2013 roku, po zimie wyciągnąłem go z garażu, dopiero wtedy się mogłem nacieszyć, jeździłem nim na co dzień. W kwietniu jadąc rano do szkoły nagle coś zaczęło go znosić, terkotać, i podskakiwać,. Zjechałem akurat w boczną uliczkę, wychodzę, patrzę… Opona zeszła z felgi. A ja żadnych narzędzi przy sobie. Miałem zgarnąć kolegę po drodze, zadzwoniłem do niego, że mnie nie będzie. Stwierdził, że weźmie co potrzebne, przyjedzie metrem i wymienimy na zapas. Po 20 min był ze swoim tatą, już byłem zadowolony, ale się okazało, że ma klucz 19.. Za duży… Pojechał na Orlen 200m dalej, kupił krzyżaka (17,19,21,24) i tak 17 za mały a 19 za duży. Odjechał oddać ten klucz, po drodze spotkał młodego człowieka żółtym MINI (z czarnym dachem, nie wiem jaka to wersja). Powiedział tacie kolegi, że mamy 2 minuty bo idzie do szpitala. No to była szybka akcja, ale jak przyszedł po klucz, zobaczył klasyka to trochę z nami postał
Potem miałem problemy z pompą sprzęgła, uporaliśmy się z tym tuż przed Auto Nostalgią, gdzie wystawiałem 2 samochody. Mini i Wartburga 353w. Warb ciągle się grzał, a w Mini padły wycieraczki (była okropna burza i już zdążyło się ściemnić), jechałem z głową przez szybę wychyloną.
Zapomniałem dodać że na jesień 2012 padła pompa hamulcowa, kupiłem zregenerowaną.
W aucie zostały do zrobienia : przekładnia kierownicza, i uszczelki łączące wózek z podłogą. tych rzeczy po mału szukam, choć bez stresu. Choć na tę zimę jest plan, aby zrobić całą mechanikę od A do Z, ponieważ mamy plany na wakacje z Mini w roli głównej.
Ogolnie na aucie jest czwarty lakier. Oryginalnie wyszedł w kolorze czerwonym, potem był ciemno zielony, następnie różowy i teraz ten niebieski. Według mnie, gdy był w różu to musiał jeździć w jakiejś cukierni, pizzerii, ponieważ pod maską znajdował się sprzęt z grającą melodyjką coś jak Family Frost
Z autem było masę różnych awarii, śmiechów, przygód, wspomnień. Jak z każdym klasykiem. Może i do dziś średnio wygląda, choć pochłonął już masę części, energii, gotówki. No ale takie hobby mamy. Co będę sobie przypominał to dopiszę. Jedno wiem, Mini zostanie na zawsze !
W wakacje br. przypadkowo poznałem pod Piasecznem jadac do rodzicow Marcina Mini-Man'a i Radka. A przez forum i facebook'a Mikołaja z Gdańska, którego mozecie zobaczyc na zdjeciach, poniewaz brał z nami udział w rajdzie. Pozdrowienia dla Was Panowie i dla wszystkich, od których mam części i ten samochód jako tako wygląda.
A w ostatni piątek mieliśmy z dziewczyną wielką niespodziankę, otoż pod PKIN wybuchł nam akumulator, zebrał się wodór, nie miał żadnego ujścia, znaczy się bylo ale zaślepione do odkręcenia śrubokrętem.
Oto link do zdjęć : https://plus.google.com/photos/11697860 ... 7631795041
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, czekam na komentarze, uwagi, opinie
Ale jak się zaczęła przygoda z tym samochodzikiem ? Mam kilka innych aut : Wartburgi 353, Trabanty 601, Forda 17m P5. W 2011 roku w maju zdałem prawo jazdy. Jako pierwsze auto na co dzień miałem Alfę V6, jeździłem nią od maja do października, kiedy to stwierdziłem, że nie ma sensu, bo właściwie całe życie spędzałem ją tankować. W pazdz zacząłem szukać czegoś taniego z LPG. Myślałem potem aby kupić Garbusa starego. Pewnie tym zdaniem nie zaskarbię sobie sympatii, ale o Mini nigdy nie myślałem bo po prostu tego samochodu nie lubiłem. Ale przypomniało mi się, że we wrześniu tamtego roku mój kolega kupił Miniaka i zakochałem się w tym samochodzie. Podczas poszukiwań auta przypomniało mi się to i wstukałem Mini Morris na portalu aukcyjnym. I znalazł się on : niebieski, z 4-ma halogenami, z dziurami w podłodze, bez galanterii za bodajże 3500 zł. I to niedaleko ! Warszawa Wawer ! Umówiłem się z człowiekiem i pamiętam jak dziś jechałem w piątek przed długim weekendem w listopadzie po szkole w największych korkach, ale to nie było ważne. Zajechałem, było już ciemno, przede mną ukazał się ON. Pierwsze co rzucało się w oczy to piękny niebieski lakier. Co prawda przykrywał trochę purchli, ale zrobił na mnie wrażenie. We wnętrzu obrzydliwa niebieska kierownica, fotele kubełkowe, które w zasadzie zajmowały cale auto, brak atrapy, 4 halogeny. Samochód normalnie odpalał. Właściciel miał kanał, wiec obejrzałem sobie dokładnie. Kilka dni potem przyjechałem z rodzicami, od razu sie w nim zakochali, bo marzyli o takim.
Następnie długo myślałem, w końcu się zdecydowałem, auto przywiózł poprzedni właściciel, i zawieźliśmy do blacharza. Zaczęło się poszukiwanie części itp. Blacharz sam dorobił łaty w podłodze, progi. Polecił mi swojego kolegę mechanika, który miał ogarnąć silnik, hamulce, elektrykę, obaj się cudnie spisali…. Dlaczego cudnie ? Auto odebrałem w maju 2012 roku w niedzielę. Ledwo jechał, hamował, z elektryki nic w zasadzie nie działało. Co chwila nim rzucało. Dla mnie nie miało to wtedy znaczenia, w końcu pierwszy raz prowadziłem Mini. Dojechałem do domu (jakieś 10 km). Następnego dnia pojechałem nim do szkoły. Gdy z niej wyjeżdżałem z kolegą, coś nagle zaczęło strzelać, prychać i zgasł. Pchaliśmy go sami z Ursynowa do Piaseczna puławską, musiał to być niezły widok i ubaw. Nawet moja dziewczyna nas widziała i potem mówiła, że w autobusie wszyscy się przyglądali. Zadzwoniła po swojego tatę, holował mnie 2 km. Jako, że jest mechanikiem od razu się zabraliśmy do roboty. Przyczyną był oczywiście aparat zapłonowy. Przewody paliwowe, które w zimę mi wymieniały tamte pijaki popękały i paliwo kapało na rozgrzane elementy silnika, w klemie dobrali mi taką śrubę która dotykała podłogi bagażnika, masa źle podpięta, założyli mi linkę od ssania z linki od otwierania maski z Poloneza Caro…! Naknocili mi jeszcze np. jak robił progi to jeden był dłuższy od drugiego, i geometria też była cudna, mógłbym wymieniać jeszcze więcej, ale nie pamiętam, i w sumie nie chcę pamiętać
U Taty Klaudii spędził miesiąc, wymieniliśmy m.in. chłodnicę, wszelkie linki, przewody, uszczelkę pod głowicą, przyciski we wnętrzu, lampy, czujnik oleju, i wiele innych. Zrobiliśmy pas przedni (dziury po halogenach) i tylny. Potem do jesieni 2012 jeździłem, wychodziły różne awarie elementów i części, których nie wymieniliśmy lub nie naprawiliśmy.
W 2013 roku, po zimie wyciągnąłem go z garażu, dopiero wtedy się mogłem nacieszyć, jeździłem nim na co dzień. W kwietniu jadąc rano do szkoły nagle coś zaczęło go znosić, terkotać, i podskakiwać,. Zjechałem akurat w boczną uliczkę, wychodzę, patrzę… Opona zeszła z felgi. A ja żadnych narzędzi przy sobie. Miałem zgarnąć kolegę po drodze, zadzwoniłem do niego, że mnie nie będzie. Stwierdził, że weźmie co potrzebne, przyjedzie metrem i wymienimy na zapas. Po 20 min był ze swoim tatą, już byłem zadowolony, ale się okazało, że ma klucz 19.. Za duży… Pojechał na Orlen 200m dalej, kupił krzyżaka (17,19,21,24) i tak 17 za mały a 19 za duży. Odjechał oddać ten klucz, po drodze spotkał młodego człowieka żółtym MINI (z czarnym dachem, nie wiem jaka to wersja). Powiedział tacie kolegi, że mamy 2 minuty bo idzie do szpitala. No to była szybka akcja, ale jak przyszedł po klucz, zobaczył klasyka to trochę z nami postał
Potem miałem problemy z pompą sprzęgła, uporaliśmy się z tym tuż przed Auto Nostalgią, gdzie wystawiałem 2 samochody. Mini i Wartburga 353w. Warb ciągle się grzał, a w Mini padły wycieraczki (była okropna burza i już zdążyło się ściemnić), jechałem z głową przez szybę wychyloną.
Zapomniałem dodać że na jesień 2012 padła pompa hamulcowa, kupiłem zregenerowaną.
W aucie zostały do zrobienia : przekładnia kierownicza, i uszczelki łączące wózek z podłogą. tych rzeczy po mału szukam, choć bez stresu. Choć na tę zimę jest plan, aby zrobić całą mechanikę od A do Z, ponieważ mamy plany na wakacje z Mini w roli głównej.
Ogolnie na aucie jest czwarty lakier. Oryginalnie wyszedł w kolorze czerwonym, potem był ciemno zielony, następnie różowy i teraz ten niebieski. Według mnie, gdy był w różu to musiał jeździć w jakiejś cukierni, pizzerii, ponieważ pod maską znajdował się sprzęt z grającą melodyjką coś jak Family Frost
Z autem było masę różnych awarii, śmiechów, przygód, wspomnień. Jak z każdym klasykiem. Może i do dziś średnio wygląda, choć pochłonął już masę części, energii, gotówki. No ale takie hobby mamy. Co będę sobie przypominał to dopiszę. Jedno wiem, Mini zostanie na zawsze !
W wakacje br. przypadkowo poznałem pod Piasecznem jadac do rodzicow Marcina Mini-Man'a i Radka. A przez forum i facebook'a Mikołaja z Gdańska, którego mozecie zobaczyc na zdjeciach, poniewaz brał z nami udział w rajdzie. Pozdrowienia dla Was Panowie i dla wszystkich, od których mam części i ten samochód jako tako wygląda.
A w ostatni piątek mieliśmy z dziewczyną wielką niespodziankę, otoż pod PKIN wybuchł nam akumulator, zebrał się wodór, nie miał żadnego ujścia, znaczy się bylo ale zaślepione do odkręcenia śrubokrętem.
Oto link do zdjęć : https://plus.google.com/photos/11697860 ... 7631795041
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, czekam na komentarze, uwagi, opinie