macko pisze:Historia zaczyna się pięknie...
ale czemu zrezygnowałeś z tak cudownie odchudzonego wózka ?
?
do dziś się zastanawiam dlaczego
w końcu rdza lżejsza od metalu
Powyżej zapomniałem chyba tylko o jednej rzeczy dopisać z podstawowych spraw, rocznik 92
Zaczęło się jak pisałem od rozbiórki w kwietniu 2005, zajęło to koło 1,5 miesiąca. Etap nieciekawy, więc rozpisywać się nie będę. Oczywiście wychodziły wszystkie rzeczy i wszystkie dziury. Chyba każdy kto remont przerobił albo rozpoczął to wie że zaczyna się niewinnie a potem i to jeszcze trzeba i tamto, no ale takie uroki
Tymczasem udało mi sie namierzyć dość istotne części w postaci tylnego wózka i silnika. Pod Oleśnicą czyli na szczęście rzut beretem ode mnie trafiliśmy na sympatycznego pana, któremu zostały części po miniaku, który niestety wylądował w rowie. Za śmieszne pieniądze kupiłem silnik 998ccm, kompletny tylny wózek i i jeszcze kilka innych mniej lub bardziej ciekawych pozycji (m.in. 3x słoneczka). Jak się okazało później wcale nie było tak różowo, ale też bez przesady w drugą stronę.
Równocześnie z rozbiórką trwały przymiarki do kolorków. Photoshop jest niezastąpiony, jak ktoś nie wie jaki chce kolor to polecam się pobawić. Z założenia miał być rzucający się w oczy i nie taki jakich wiele (czerwone, czarne i BRG są świetne, ale jest ich dużo
), wybór ostateczny został pomiędzy pomarańczowym i żółtym. Jak się skończyło wiadomo.
Z blach do wymiany zakwalifikowały się oba błotniki, oba trójkąty, pas tylny i progi. Ponadto podłoga do łatania (dziury tylko przy samej krawędzi), do poprawek poszycia drzwi. Wcale nie tak tragicznie jak by się można było spodziewać. Dodatkowo padła decja o zgoleniu rantów na zderzaki (pupcia i mordka na gładko
) i wstawieniu szerokich nadkoli.
Zaowocowało to efektami jak na zdjęciach poniżej i o dziwo remont blacharsko lakierniczy był skończony już 3 miesiące po zakupie auta. Pozostało tylko poskładać...
to be continued
[ Dodano: Pią 08 Lut, 2008 ]No i pora by była coś dopisać
Na blacharce skończyłem? Od tego momentu ciągnęło się i ciągnęło...
Chyba jako pierwsze do roboty poszło zawieszenie, wózek już widać na zdjęciach powyżej. Wyczyszczony, wymalowany i złożony na świeżych częściach (w znacznym stopniu). Wstawione zostały nowe ośki, i hi-lowy, cylinderki, gruszki z jakiegoś innego tylnego wózka w stanie bardzo dobrym, wszystkie inne rzeczy były czyszczone i malowane. Jeśli chodzi o przedni wózek to sprawa wyglądała podobnie, czyszczenie i malowanie, regeneracja zacisków hamulcowych, świeże ośki, sworznie (choć tak naprawdę wstawione dużo później). Przeglądnięte wszystkie inne podzespoły (łożyska, wahacze), wymienione tulejki gumowe.
Straszna mordęga to czyszczenie tego wszystkiego szczotą drucianą na wiertarce, ale za to składanie wszystkiego na czystych częściach to sama przyjemność.
Pierwszy do auta trafił tylny wózek. Mała rzecz a cieszy, no bo w końcu auto na własnych kółkach się mogło poruszać.. Na razie dwóch ale co tam :p
Zdjęć z tego okresu niestety nie mam... nie robiłem, a szkoda.
[ Dodano: Pią 08 Lut, 2008 ]No i pora by była coś dopisać
Na blacharce skończyłem? Od tego momentu ciągnęło się i ciągnęło...
Chyba jako pierwsze do roboty poszło zawieszenie, wózek już widać na zdjęciach powyżej. Wyczyszczony, wymalowany i złożony na świeżych częściach (w znacznym stopniu). Wstawione zostały nowe ośki, i hi-lowy, cylinderki, gruszki z jakiegoś innego tylnego wózka w stanie bardzo dobrym, wszystkie inne rzeczy były czyszczone i malowane. Jeśli chodzi o przedni wózek to sprawa wyglądała podobnie, czyszczenie i malowanie, regeneracja zacisków hamulcowych, świeże ośki, sworznie (choć tak naprawdę wstawione dużo później). Przeglądnięte wszystkie inne podzespoły (łożyska, wahacze), wymienione tulejki gumowe.
Straszna mordęga to czyszczenie tego wszystkiego szczotą drucianą na wiertarce, ale za to składanie wszystkiego na czystych częściach to sama przyjemność.
Pierwszy do auta trafił tylny wózek. Mała rzecz a cieszy, no bo w końcu auto na własnych kółkach się mogło poruszać.. Na razie dwóch ale co tam :p
Zdjęć z tego okresu niestety nie mam... nie robiłem, a szkoda.