Wypada się przywitać
: 29 mar 2009, 20:16
Tak jak w temacie 
Od zeszłej jesieni jestem właścicielem miniaka i chciałem się przywitać z ludźmi o podobnym zakręceniu. Tym bardziej, ze w okolicach gdzie pomieszkuję (czyli zachodni cypel Polski oraz okolice Piły, gdzie pracuję) nie widziałem dotąd żadnego miniaka.
NIGDY nie byłem samochodziarzem, nienawidziłem tych wszystkich smarów, olejów i walenia sie kluczem w zmarznięte ręce, ale od kiedy mam to cudo, to mi sie odwróciło. Tym bardziej, że przeżylismy już kilka cudownych chwil - przeciekanie wody przez uszczelkę przedniej szyby, zmiana przednich amorów i gruszek, czyszczenie wszystkich styków elementów zapłonu oraz próba
wymiany linki prędkościomierza bez wyjmowania silnika. Czeka mnie teraz jeszcze troche pracy przy hamulcach (juz tęsknie spoglądam na odpowietrzniki) oraz cudowne chwile przy wymianie uszczelek (miniak chlapie olejem jak krowa w czasie rozwolnienia).
Miniak jest uratowany przed złomowaniem i kupiony za niewielkie pieniadze od rolnika, który dostał go w ramach rozliczeń od niemieckiego bauera. Chłop nie chciał jeździć "skarpetą" i auto stało pod chmurka ozdabiane przez kury. Blacharnia w niezłej formie o dziwo. Narazie pozdrawiam i wklejam fotkę. Na wyposażeniu żona, która nie chciała opuscić pojazdu.

Od zeszłej jesieni jestem właścicielem miniaka i chciałem się przywitać z ludźmi o podobnym zakręceniu. Tym bardziej, ze w okolicach gdzie pomieszkuję (czyli zachodni cypel Polski oraz okolice Piły, gdzie pracuję) nie widziałem dotąd żadnego miniaka.
NIGDY nie byłem samochodziarzem, nienawidziłem tych wszystkich smarów, olejów i walenia sie kluczem w zmarznięte ręce, ale od kiedy mam to cudo, to mi sie odwróciło. Tym bardziej, że przeżylismy już kilka cudownych chwil - przeciekanie wody przez uszczelkę przedniej szyby, zmiana przednich amorów i gruszek, czyszczenie wszystkich styków elementów zapłonu oraz próba

Miniak jest uratowany przed złomowaniem i kupiony za niewielkie pieniadze od rolnika, który dostał go w ramach rozliczeń od niemieckiego bauera. Chłop nie chciał jeździć "skarpetą" i auto stało pod chmurka ozdabiane przez kury. Blacharnia w niezłej formie o dziwo. Narazie pozdrawiam i wklejam fotkę. Na wyposażeniu żona, która nie chciała opuscić pojazdu.