w ramach dopieszczania - auto przeszło kilka modyfikacji zawieszenia - bez gwintu jest dość ciężko ustawić to, co się chce, a seryjnych sprężyn nie byłem w stanie nigdzie dostać, wiec za radą lokalnych tunerów zrobiliśmy odpowiednie dystanse pod mocowania amora i dobrana została taka wysokość, żeby auto wyglądało po prostu fajnie:
wg mnie wyszło po prostu zajebiście! Do tego 6h zabawy na podnośniku żeby dobrać odpowiednio kąty i w końcu się nie boję wyłączać kontroli trakcji... auto jedzie jak po torach tam gdzie chcę, w ogóle nie "gryzie" jak się zbyt nerwowo wyjdzie z zakrętu i straciło swoją "nerwowość". Jakby jeszcze się udało "podkręcić" wspomaganie kierownicy to zrobiłby się cywilizowany samochód
No i udało nam się (nie bez wiercenia) kąty poustawiać nawet na tyle, żeby nie było 3 stopni "kaczki"...
wyszło tak:
da się?
Z racji, że od dwóch miesięcy z pudełka na biurku patrzy się na mnie nowe radio, podstanowiłem dziś powalczyć z tym archaicznym setupem, który ma moje auto... okazało się jednak, że ten alpine, który tam siedział miał dodatkową stację multimedialną pod siedzeniem pasażera i wszystkie kable sygnałowe zamiast do headunita lądują pod siedzeniem... zabrakło mi dosłownie pół metra po przeciągnięciu wszystkiego od nowa... musiałem się poddać - poskładałem wszystko jak było i powalczę jeszcze raz... a miało być tylko wymiana radia...
Ale robota prosta i przyjemna, bo w zasadzie po odkręceniu łącznie 9 śrub wypada radio, schowek, siedzenia, dostęp do podłogi w pełni...
tylko teraz muszę pozamawiać spinek, złączek i podkładek, bo schowek teraz już tylko na jednej się trzyma... (a był na 2...).
I usunąć błąd poduszki
