Hej, trochę wracam z tematem, na początek podsumowanie
1. Wymienione gruszki przód.
2. Wymieniona oś wahacza z tulejami.
3. Wymienione klocki.
4. Wymieniony olej z filtrem.
5. Regulacja szczęk.
6. Odpowietrzenie hamulców.
7. Wymienione osłony przegubów.
8. Wymieniony uszczelniacz półosi w skrzyni.
9. No i ukochane sworznie zwrotnic
Właśnie ze sworzniami mam trochę problem. Jak to rozłożyłem poprzednio i złożyłem to oczywiście jako, że jestem amatorem mechanikiem to nie wiedziałem jak ciasno mają siedzieć. Haynes pisze "slight resistance without biding" (zajebisty opis, naprawdę precyzyjny).
No to zrobiłem tak jak nasza Biblia wskazuje i okazało się że podczas jazdy zajebiście tłukło. No to rozebrałem i okazało się, że w lewym górnym od nadmiernego luzu rozleciała się w drobny mak miseczka. Wobec tego skasowałem luz ponownie tak że gołą ręką nie mogłem tego ruszyć, ale zakładając króciutką rurkę (ok. 7 cm) już mogłem ruszać tym w pełnym zakresie. Założyłem, że układ kierowniczy to w zasadzie konkretna dźwignia więc będzie działać.
No i teraz podczas jazdy kierownica chodzi ciężej. Nie telepie już i zawieszenie ładnie pracuje ale jest różnica na kierownicy.
Czy w waszej ocenie to jest tak, że przyzwyczaiłem się do luźno latającej kierownicy na poprzednich sworzniach i to jest normalne, czy też powinienem to znowu rozłożyć? Szczerze mówiąc za cholerę nie mogłem trafić tymi blaszkami tak żeby można było to ruszać ręką, ale żeby nie było zbyt luźno.
Jakieś rady? Co zrobić? Po geometrii i ponownym smarowaniu powinno być lepiej? Rozbije się?