Mini Cooper S R53 2005
: 16 lis 2016, 01:45
Witam wszystkich mini maniaków!
Jakoś nigdy nad tym nie myślałem, że będę tu się rozpisywał na temat mojego Miniaka ale tak mnie naszło po przeglądaniu waszych oczek w głowie to piszę. Swojego MCSa posiadam już 2 lata. Jestem jeszcze gówniarzem i jest to mój pierwszy samochód. Po oglądaniu mnóstwo nudnych a3 w dieslu (bo moja pierwsza fura miała mało palić ) natknąłem się na mojego Miniaka i to była miłość od pierwszego wejrzenia. Miniak z 2005 roku z przebiegiem 135 tysięcy sprowadzony ze Szwajcarii. No lepiej być nie mogło. Umówiłem się z właścicielem u mojego zaprzyjaźnionego mechanika i pojechałem na oględziny. Facet przyjechał oddał Miniaka mechanikowi i tylko palił peta za petem. Porozmawiałem z nim chwilę. Dowiedziałem się, że sprowadził go ze Szwajcarii ale jeździł nim tylko pół roku. Trochę mnie to zaniepokoiło. Pół roku? Pewnie walnięty albo co. Okazało się, że gościu jest wielkim fanem Mini (to było już jego 3 Mini). Pierwsze Mini złożył sam jak był w moim wieku (22 lata) z kilku innych, rozbitych Miniaków w latach 80'. Potem miał jednego MCSA z 2003 roku i teraz sprzedawał tego aby sobie kupić jakieś R56. Okazało się również, że posiada też małą kolekcję amerykańskich muscle carów w tym jednego mustanga z 1973 roku w jakiejś specjalnej wersji. Nigdy w życiu takiego nie widziałem ale był przepiękny. Ale wracając do Miniaka, mechanik powiedział, że tylko klocki do wymiany i przewody hamulcowe. Od razu mi ulżyło. Po jeździe próbnej też niczego niepokojącego nie zauważyłem. Byłem wniebowzięty. Z wizualnych aspektów była maska do polakierowania (odpryski po Szwajcarskic drogach) i klapa do bagażnika też do malowania (wychodziła rdza spod blendy). Wujek ma myjnie i detailing to sam lakier w stanie idealnym, zero rys pod specjanym światłem, widać, że był myty tylko na myjniach ręcznych. W środku wygląda jak nówka, skóry nie są tłuste, nie świecą, nie są popękane. Plastiki dalej matowe, nie wyślizgane. Do tego nagłośnienie Harman/Kardon i opcjonalny zestaw zegarów sportowych zamiast tego prędkościomierza na środku Jedynym mankamentem był smród petów. Niestety nasz kolekcjoner i fan motoryzacji palił w aucie Ale to nie miało znaczenia, bez zastanowienia się wziąłem tego Miniaka. Miałem sobie kupić praktyczne, wygodne i mało palące auto a skończyłem w MCSie Polakierowałem maskę i tylną klapę, środek wyozonowałem, nic nie czuć. I tak już jeżdzę te dwa lata zawsze z bananem na twarzy. Nie miałem z nim jakiegoś większego problemu przez ten czas. Wymieniłem tylko chłodnicę bo stara ciekła. Zresztą sami wiecie, prowadzi się jak gokart, inni kierowcy w beemkach czy mesiach dziwią się jak biorę ich spod świateł. No bajka!
Jakoś nigdy nad tym nie myślałem, że będę tu się rozpisywał na temat mojego Miniaka ale tak mnie naszło po przeglądaniu waszych oczek w głowie to piszę. Swojego MCSa posiadam już 2 lata. Jestem jeszcze gówniarzem i jest to mój pierwszy samochód. Po oglądaniu mnóstwo nudnych a3 w dieslu (bo moja pierwsza fura miała mało palić ) natknąłem się na mojego Miniaka i to była miłość od pierwszego wejrzenia. Miniak z 2005 roku z przebiegiem 135 tysięcy sprowadzony ze Szwajcarii. No lepiej być nie mogło. Umówiłem się z właścicielem u mojego zaprzyjaźnionego mechanika i pojechałem na oględziny. Facet przyjechał oddał Miniaka mechanikowi i tylko palił peta za petem. Porozmawiałem z nim chwilę. Dowiedziałem się, że sprowadził go ze Szwajcarii ale jeździł nim tylko pół roku. Trochę mnie to zaniepokoiło. Pół roku? Pewnie walnięty albo co. Okazało się, że gościu jest wielkim fanem Mini (to było już jego 3 Mini). Pierwsze Mini złożył sam jak był w moim wieku (22 lata) z kilku innych, rozbitych Miniaków w latach 80'. Potem miał jednego MCSA z 2003 roku i teraz sprzedawał tego aby sobie kupić jakieś R56. Okazało się również, że posiada też małą kolekcję amerykańskich muscle carów w tym jednego mustanga z 1973 roku w jakiejś specjalnej wersji. Nigdy w życiu takiego nie widziałem ale był przepiękny. Ale wracając do Miniaka, mechanik powiedział, że tylko klocki do wymiany i przewody hamulcowe. Od razu mi ulżyło. Po jeździe próbnej też niczego niepokojącego nie zauważyłem. Byłem wniebowzięty. Z wizualnych aspektów była maska do polakierowania (odpryski po Szwajcarskic drogach) i klapa do bagażnika też do malowania (wychodziła rdza spod blendy). Wujek ma myjnie i detailing to sam lakier w stanie idealnym, zero rys pod specjanym światłem, widać, że był myty tylko na myjniach ręcznych. W środku wygląda jak nówka, skóry nie są tłuste, nie świecą, nie są popękane. Plastiki dalej matowe, nie wyślizgane. Do tego nagłośnienie Harman/Kardon i opcjonalny zestaw zegarów sportowych zamiast tego prędkościomierza na środku Jedynym mankamentem był smród petów. Niestety nasz kolekcjoner i fan motoryzacji palił w aucie Ale to nie miało znaczenia, bez zastanowienia się wziąłem tego Miniaka. Miałem sobie kupić praktyczne, wygodne i mało palące auto a skończyłem w MCSie Polakierowałem maskę i tylną klapę, środek wyozonowałem, nic nie czuć. I tak już jeżdzę te dwa lata zawsze z bananem na twarzy. Nie miałem z nim jakiegoś większego problemu przez ten czas. Wymieniłem tylko chłodnicę bo stara ciekła. Zresztą sami wiecie, prowadzi się jak gokart, inni kierowcy w beemkach czy mesiach dziwią się jak biorę ich spod świateł. No bajka!