syczenie przy przyspieszaniu i zrywanie po dohamowaniu
: 08 cze 2018, 19:35
hej wszystkim,
jest to ostatni sposob w jakim mialem zaczac przygode z forum, ale niestety nie mam wyjscia
na poczatku roku stalem sie dumnym wlascicielem tego oto mini http://mini.org.pl/viewtopic.php?f=75&t=15449&start=135
przez ten czas zrobilem ok 2tys km i nic w nim nie grzebalem bo wszystko bylo cacy poza tym ze wywalilo check engine
dzis jednak na trasie rzeszow-krk po kilku km na autostradzie przy dodawaniu gazu (nie zawsze) turbina zaczela dlugo i glosno syczec, nie pojawily sie zadne ostrzezenia wiec kontrolujac temperature (90-100) dojechalem do krk. i tu sie przestraszylem bo przy i po dohamowaniu na swiatlach zaczelo zrywac gaz (jakby malo paliwa) i troche smierdziec (jakby olejem/plynem). pomoglo wylaczenie i wlaczenie silnika niestety na kolejnych swiatlach to samo. doturlalem sie do domu bo niedaleko mialem i nie wiem co robic dalej.
tu pojawia sie glowny problem tzn jestem sparalizowany i sam nie mam jak zajrzec pod maske ani nawet ja otworzyc i nie mam tu nikogo znajomego kto moglby mi pomoc
stad tez moja wielka prosba: czy ktos z krk i okolic jest w stanie wbic do mnie (okolice matecznego) i mi pomoc zdiagnozowac i rozwiazac ten problem? place w dowolnej walucie, od szacunku, przez piwo po pln
ratunku!
jest to ostatni sposob w jakim mialem zaczac przygode z forum, ale niestety nie mam wyjscia
na poczatku roku stalem sie dumnym wlascicielem tego oto mini http://mini.org.pl/viewtopic.php?f=75&t=15449&start=135
przez ten czas zrobilem ok 2tys km i nic w nim nie grzebalem bo wszystko bylo cacy poza tym ze wywalilo check engine
dzis jednak na trasie rzeszow-krk po kilku km na autostradzie przy dodawaniu gazu (nie zawsze) turbina zaczela dlugo i glosno syczec, nie pojawily sie zadne ostrzezenia wiec kontrolujac temperature (90-100) dojechalem do krk. i tu sie przestraszylem bo przy i po dohamowaniu na swiatlach zaczelo zrywac gaz (jakby malo paliwa) i troche smierdziec (jakby olejem/plynem). pomoglo wylaczenie i wlaczenie silnika niestety na kolejnych swiatlach to samo. doturlalem sie do domu bo niedaleko mialem i nie wiem co robic dalej.
tu pojawia sie glowny problem tzn jestem sparalizowany i sam nie mam jak zajrzec pod maske ani nawet ja otworzyc i nie mam tu nikogo znajomego kto moglby mi pomoc
stad tez moja wielka prosba: czy ktos z krk i okolic jest w stanie wbic do mnie (okolice matecznego) i mi pomoc zdiagnozowac i rozwiazac ten problem? place w dowolnej walucie, od szacunku, przez piwo po pln
ratunku!