Od kiedy zobaczyłam mini (nowe) zawsze kojarzył mi się z autem dla kobiet. Argumenty, które oczywiście są uogólnieniem i zabawą ze stereotypami:
- sami przyznacie, że to JEDYNE auto, gdzie kolor ma wielkie znaczenie - i dla właściciela, i w ogóle

, przecież kolory mini to czerwień, błękit, żółty, niebieski, pomarańczowy i pozostała tęcza; oczywiście szare, czarne i inne też są (piękne) ale w jakiej innej marce (gdzie rządzi srebrny metalic) takie kolory są aż tak popularne?;
- wnętrze - zero surowości - raczej kobiece (np w porównaniu z volvo - to kojarzy mi się z panami)
- jest małe więc łatwo parkować (niezaprzeczalna zaleta dla kobiet),
- bardzo często bywa drugim lub kolejnym autem w domu, a wiadomo, kto jest na końcu kolejki do samochodu,
- wielkość bagażnika - wystarczy na kosmetyczkę

, wożeniem gabarytów i ich targaniem zajmują się przeważnie panowie, a takie przecież do miniaka nie wlazą.
ALE
Mini classic już zdecydowanie kojarzę z panami. Argument jeden: wydaje mi się, że ze względu na wiek tych samochodów tylko mężczyźni są w stanie w miarę samodzielnie "obsłużyć" to auto czyli zająć się jego stanem technicznym. Przy założeniu, że mają go sami zapaleńcy - sami je naprawiają, głaszczą i pieszczą. Nie sądzę aby wiele przedstawicielek mojej płci było w stanie tak o nie zadbać jak panowie. Swoją drogą bardzo ich podziwiam za to, co potrafią zrobić z tymi samochodami, bo to pewnie praca bez końca.
Tak na koniec dodam, że jak jakakolwiek kobieta (czy koleżanka, czy pani ze stacji benzynowej) widzi Mini, to najpierw pyta, co to za samochód - w ogóle nie kojarzą marki, producenta itp), a potem wszystkie mówią, że jest idealnym samochodem dla kobiety. Większość Mini, które widuję na ulicach jest prowadzonych przez kobiety. Niestety, żadna nie pozdrawia więc się cieszę, że panowie nimi też jeżdżą.
