
Miniak Żony stał sobie na podjeździe od czwartku.Nie odpalany, nie ruszany bo korzystaliśmy w weekend z Forda.
No, ale dziś trzeba było odpalić i miałem co do tego pewne obawy... bo akumulator cały czas fabryczny z 2010 i z deklarowanej pojemności 70Ah pewnie zostało 1/4.
No dobra, trudno, idziemy. Otwieram Miniaka z pilota: poszło. Otwieram drzwi: szyba w dół. No, czyli jeszcze coś prądu w aku zostało.
Wsiadam do środka i od razu próbuje odpalić. Na zegarach -17*C. Kręci, trochę wolniej niż zwykle, ale po chwili bzium i silnik już działa!
Powiem szczerze, że miło mnie zaskoczył, bo już w myślach szukałem kabli rozruchowych

A jak u Was? Jakie temperatury dziś mieliście? I czy Miniaki dały radę?