Już prawie skompletowałem wszystko co potrzeba do podmiany hebli - brakuje tylko przewodów hamulcowych. Wrzucam wszystko OEM, skoro mi się nigdzie nie spieszy - więc zamówiłem "węże" z BMW (a co!) i... czekam. W tzw. międzyczasie podjechałem na fajną miejscówkę niedaleko domu zrobić kilka fotek po wschodzie słońca - ot trochę górzystej pustyni...
Z miejsca muszę przyznać, że na nowych oponach to auto się nadaje do jazdy w trasę. Serio, zastanawiam się czy nie kupić sobie tego super-słynnego podłokietnika teraz, bo jednak ten samochód ma sens w trasę jak jest taki wygodny. Na starych runflatach dunlopa w ogóle bym nie podejrzewał siebie o takie teorie, ale kurcze - da się tym komfortowo jeździć. Zdziwko!
Po ostatnim sezonie natura wygrała z drogowcami, więc po drodze było sporo objazdów, na których trzeba było zjechać z milutkiego asfaltu i przeturlać się po zakurzonym, skalistym poboczu, stąd auto nie "błyscy" się jak zwykle.
Widoki prześliczne, temperatura z rana nie przekracza 30 stopni, więc nawet można chwilę spędzić dookoła auta bez obawy, że człowiek spłynie, albo dozna udaru słonecznego...
Co ciekawe miniak mi się zagrzał prując pod górę... po zgaszeniu silnika i odejściu od auta usłyszałem jak załącza się wentylator - usłyszałem, bo dookoła cisza jak to w górach, a wentylator pracujący na II biegu ciszę górską zagłusza zacnie (nigdy wcześniej się z tym nie spotkałem!). I tak pracował aż nie wróciłem i nie odpaliłem silnika... Wskazówka temperatury też jakoś tak niepokojąco w lewo, ponad przepisowe 90 stopni.
Ale góra też konkretna, więc nie będzie paniki -
Jebel Jais to jednak z dwóch słynnych "tras" dla miłośników jazdy bez sensu w UAE. Bez sensu, bo tam i spowrotem. Ale jakie widoki...
I też rzadko mi się zdarza, żebym zobaczył 500km na małym liczniku... pokręciłem się trochę po mieście, pojechałem tam i spowrotem (400+) i zasięg nadal na ponad 200km... aż się wierzyć nie chce, że to umie spalić mniej niż 11.8
