Przedstawiam mojego MINI "nic mu nie pomoże" Cooper F55 5D DoDechy Edition

Przyznam szczerze, że nigdy nie sądziłem, że przyjdzie mi kupić MINI. W głowie miałem zapaloną lampkę, która przypominała mi jakie MINI jest małe, a jaki ja duży. Do salonu trafiłem w zasadzie przez przypadek gdy robiłem materiał z MINI Zlotu w Szczecinie, a że stał taki jeden w salonie to pomyślałem, że jak połamię sobie kręgosłup to przynajmniej będzie odszkodowanie.
No i wsiadłem. Szok. Nic nie strzeliło, nic nie pękło, a ja nie krzyczę. Miejsce na nogi mam, głowa dalej w pionie, a ja nawet jeszcze fotela do tyłu nie dałem. Potem jazda próbna i byłem kupiony. Pan Maciej pomógł ze wszystkimi formalnościami i zapewnił taką obsługę jakiej jeszcze nigdy nie zaznałem w salonie samochodowym (piszę w 100% poważnie).
MINI jeżdżę już od roku i po raz pierwszy mam samochód do którego nieustannie się uśmiecham (z radości, nie z politowania) i który daje mi po prostu frajdę i przyjemność z jazdy nawet na długich trasach.
Dzięki temu, że jest to wersja 5D mieliśmy możliwość zabierania się nim na różne wyjazdy związane z naszym podcastem motoryzacyjnym DoDechy. Byliśmy nim na targach w Genewie, Frankfurcie, Warszawie, Poznaniu. Ba, wracając z Genewy nawet w nim spałem na tylnej kanapie i nie musiałem wystawiać nóg za okno!
Przeglądałem kilka tematów i wiem jakie jest podejście do tego samochodu - stąd kilka słów wyjaśnień. A dla wszystkich zniechęconych wrzucam też zdjęcie z psem (zgadnijcie jak ma na imię) dla odwrócenia uwagi







