Jako że mojej emigracji końca nie widać a miniak tylko stał bezczynnie w garażu, trzeba było podjąć jakąś decyzję co z nim dalej

Niestety, te kilka lat bezruchu dały mu się we znaki-szczególnie silnikowi.
Nie będę wymieniał co było robione ,bo byłby to post na dwie strony .Tak w skrócie to Flapjack musiał ogarnąć wszystko oprócz blacharki-zawieszenie, silnik,elektryka(za co jeszcze raz dzięki Flapjack

W grudniu roboty przy nim zostały zakończone i miniak tafił na lawecie (po drobnych przygodach)do Holandii ,gdzie obecnie przebywam.Puki co smigałem nim bez żadnego zgłaszania go gdziekolwiek, ale muszę go przerejestrowac ,więc niedługo otrzyma nową tożsamość
Można więc powiedzieć, że po 10 latach zaczynam swoją przygodę z mini od nowa

